Opis treści
Nazar M. był w latach 90. rezydentem mafii z byłego ZSRR w Polsce. Ale życie – także gangstera – płata nieoczekiwane figle. Gdy sądził, że czeka go już tylko mafijna emerytura, zgłosiły się do niego amerykańskie służby specjalne. Zaproponowały – a była to propozycja z tych, nie do odrzucenia - aby przeniknął do południowoamerykańskich karteli kokainowych i pomógł zebrać materiał, obciążający zarówno tamtejszych bossów, jak i handlarzy narkotyków na całym świecie. Nazar zgodził się, ale pod jednym warunkiem – Amerykanie pomogą mu znaleźć człowieka, który wydał wyrok śmierci na jego przyjaciela. Przyjaciela, który pracował dla kartelu i naraził się jego szefom. W ten sposób Nazar wkroczył do śmiertelnie niebezpiecznej gry…
Tak się jakoś dziwnie składa, że w ten turystyczno-kokainowy biznes zaangażowanych jest bardzo wielu Ruskich, a także przedstawicieli wszystkich narodów byłego Związku Radzieckiego. To, że kręci się przy tym sporo Rosjan, tak bardzo mnie nie dziwi – duży naród, więc szwenda się po całym świecie i kombinuje, jak tu przytulić jakiś większy hajs. Ale, że jest w nim tylu Litwinów, to dla mnie niepojęte. Skąd oni się biorą? Przecież ten kraj jest niewiele większy od Moskwy. Czy oni wszyscy handlują kokainą?