Opis treści
W szeregach słychać było głośne ziewanie poszczególnych ludzi i prychanie koni, starszyzna, tj. dowódcy brygad i dowódcy pułków gwarzyli cicho przed frontem. Drogą w lewo od nas snuły się małe grupki piechoty i pojedynczy ludzie, spiesznie dążąc w odwrocie na zachód. Dywizję oczekiwał znów ciężki dzień osłony odwrotu armii za rzekę Wereszycę. Z tyłu nagle zagrała trąbka - padły komendy; szybkie, urywane - dywizja stanęła na baczność i nadjechał nasz nowy dowódca...