Opis treści
Książka napisana i wydana z okazji 100-lecia odzyskania niepodległości przez Polskę
Wszyscy oni szli na tę wielką wojnę ochotniczo, a z tego „ochotniczego wojska”, z tych ochotników, którzy wcześniej nie uczestniczyli w walkach, bitwach należało zrobić „prawdziwe wojsko”, ukształtować bojowego ducha, zdyscyplinować, wyszkolić, a okres rekrucki był krótki i nauka wojennego rzemiosła odbywała się pod kulami nieprzyjaciela. Zadanie uczynienia z nich prawdziwego wojska spoczęło na Komendancie i kadrze oficerskiej; ich Komendant Józef Piłsudski był starszy od nich o ponad dwadzieścia lat, nazywali go „Dziadkiem”, byli mu oddani jako swemu dowódcy, bezgranicznie mu ufali, uwielbiali go, na jego widok, nawet przy dużym zmęczeniu wiwatowali, wznosili okrzyki, uciekało z nich zmęczenie, wstępował zapał, tak bywało wielokrotnie w czasie walk na Kieleckiej Ziemi.
Swoją wojnę o Polskę strzelcy-legioniści rozpoczynali w trudnych warunkach, władze C.K. Austro-Węgier traktowały ich nieufnie, a nierzadko wręcz wrogo, zaopatrzenie w broń było bardzo marne, Austriacy dali im jednostrzałowe karabiny Werndla, bez pasów, ładownic, zaopatrzenie w żywność też było marne, zdarzało się, że szli spać głodni, nie dostawali żołdu, a zatem nie mogli sobie kupić „coś do zjedzenia”; w pogoni za wrogiem, przemieszczali się w długich i uciążliwych marszach, szli w kieleckim piachu i kurzu, w spiekocie bądź zimnie, w deszczu bądź śniegu, ze zmęczenia zasypiali w przydrożnym rowie, na gołej ziemi lub w piachu. Pomimo tych trudnych warunków napełnieni patriotycznym duchem z dumą nosili maciejówki z orzełkiem i szli walczyć o Polskę.
(fragment)