Wedle słów matki, Jack Burns był aktorem, zanim tak naprawdę nim został, lecz jego najżywszym wspomnieniem z dzieciństwa były chwile, gdy czuł się zmuszony ująć ją za rękę. Wtedy nie grał.
Wychowywany wśród kobiet Jack o swoim ojcu, Williamie, zdolnym organiście ze skłonnością do nawiązywania przygodnych kontaktów z kobietami, wie niewiele. Tyle, ile przekazała mu matka, Alice, znana tatuażystka, podczas podróży - śladami niewiernego Williama - do Europy. Od tego czasu, Jack miał wtedy cztery lata, zła sława ojca kładła się na nim cieniem, tym mroczniejszym, im stawał się starszy i bardziej podobny do rodzica. Nie tylko fizycznie.
Jako trzydziestoletni aktor, gwiazda Hollywood, odkrywa tajemnicę swojej przeszłości. Żeby jednak poznać całą prawdę o sobie, będzie musiał odbyć niejedną podróż...
W jedenastej, najbardziej osobistej ze wszystkich powieści Irvinga, dominuje nastrój melancholii, ale nie brakuje humoru, bywa, że czarnego i przez łzy, będącego znakiem rozpoznawczym autora "Jednorocznej wdowy".