Opis treści
Najstarszy znany dokument opisujący proceder morskiego piractwa pochodzi z 1350 roku przed Chrystusem. Na glinianej tabliczce znalezionej w archiwum faraona Echnatona wyryto informację o corocznych napadach piratów z państwa Lukki, jak Egipcjanie nazywali wybrzeża Licji w dzisiejszej południowej Turcji, na północne regiony Afryki. Piractwo istniało więc od zarania dziejów, a zmieniała się tylko jego skala i środki techniczne, przede wszystkim okręty i broń. Dla niektórych ludów, jak Ilirów (z dzisiejszej Albanii, Bośni i Dalmacji) i Cylicyjczyków
(z obecnej południowej Turcji) w II wieku przed Chrystusem czy skandynawskich wikingów w IX stuleciu rozbój morski był głównym zajęciem – dziś powiedzielibyśmy – podstawą gospodarki
i to dosłownie ... rabunkowej. Cel piractwa nie zmienił się przez tysiąclecia: od epoki brązu
po erę atomu i komputerów. To zysk za wszelką cenę. Kiedyś były to skrzynie ze skarbami i złotymi monetami, przyprawy, wino, oliwa, tkaniny, ludzie porywani dla okupu lub sprzedani
jako niewolnicy, a dziś – wypełnione ropą naftową zbiornikowce, wielkie kontenerowce, przewożące wszelkiego rodzaju dobra konsumpcyjne od żywności po komputery, a nawet frachtowce transportujące czołgi, oddawane armatorom po wpłaceniu przez nich milionów dolarów okupu gotówką lub przelewem na wskazane konta.
Dziś oddajemy do rąk Czytelników książkę, która pozwoli prześledzić zjawisko piractwa morskiego w powiązaniu ze zmianami w światowym handlu drogą wodną na przestrzeni wieków
na wszystkich morzach i oceanach, a nawet na jeziorach i rzekach.