Opis treści
Dziecko spało z otwartymi ustami. Nagle uśmiechnęło się przez sen. Maria wzięła ją na ręce. Odetchnęła ciepłym, niemowlęcym zapachem. Przytuliła je do swojej szyi i zrobiła znak krzyża na jego okrągłej główce. A potem odwróciła się w stronę domu. Zośka szła pokornie za nią, ale już wiedziała, już się cieszyła, że znajdzie tu dom i schronienie. Przez okno z naprzeciwka jakiś kobiecy głos wyśpiewywał ciepło:
- Zawsze jest jakieś dobre jutro...