Samotność. O tym parszywym uczuciu mógłbym napisać obszerny poemat, mógłbym wyłuskać tysiące słów, ale i tak nie jestem pewien, czy byłbym w stanie odzwierciedlić trwogę, czającą się za tym określeniem. Doskonale znam każde oblicze samotności. Wiem jak to jest, kiedy zapada zmierzch, a ty nie masz do kogo otworzyć gęby. Siedzisz przy stole, sączysz herbatę, palisz szluga i borykasz się z własnymi myślami. Po chwili orientujesz się, że w tej głuchej ciszy, która jeszcze kilka ...