Ta poezja jest jak narastający w ciszy krzyk. Jak doświadczenie tak totalnej izolacji, że każdy szept w niej boli jak cios. Zadany ręką najbliższej osoby lub Boga. "Twórca, który kamufluje w słownym medium swoje najcięższe przeżycia, wybitnie intymne doznania, staje przed dylematem e(ste)tycznym. W jakie słowa przywdziać te przeżycia, których nie chce się, by warunkowały obecne życie, zdarzenia, a które paradoksalnie generują najpiękniejsze ze strof artysty?" Bartłomiej Borek...