Mieli go tylko postraszyć. Zachęcić, by nieco się podzielił. Był przecież zamożnym bankierem. Sądzili – Jacques i jego dwaj wspólnicy – że wiedzą, jak zadbać o lepsze życie. Ale sprawy potoczyły się nie tak, jak trzeba. Zbyt szybko. Jacques dobrze pamięta pościg, no i ten strzał trochę do wróbli, po którym zginął policjant. Gdy usłyszał wyrok: gilotyna, pojął, że przekreślił swą przyszłość. Miał niespełna 24 lata i dziecko, które kochał. Trzy lata później, dwa miesiące przed...