– Panie, podaj mi miecz! – zawołał Martin. Karol d’Anjou wyciągnął miecz z pochwy i rzucił w stronę Martina. W tym czasie Asfat dobył swojej broni. Leterme odważnie stanął w obronie Karola, który, siedząc na koniu, był już bez miecza zupełnie bezradny, ale wyciągnął jeszcze swój sztylet, by poczuć się nieco pewniej, trzymając jakąkolwiek broń w ręce. Wielkie zwierzę waliło wprost na nich. Brat Martin podniósł miecz do góry, gdy nagle usłyszał od Asfata: – Celuj w oko! *** P...