Do spotkania z George’em Ritchie’em zachęcił mnie telefon od Catherine Marshall w 1956 roku. Jego nazwisko było mi znajome. Mówiono mi o nim od kilku lat, od momentu, kiedy dostałam list od czytelnika magazynu Guideposts opisujący „niewiarygodną” historię, jaką ostatnio usłyszał. Pewien lekarz, dr George Ritchie przemawiał tamtego dnia w swoim kościele i oczarował wszystkich obecnych opowieścią o swojej śmierci klinicznej, o tym jak reanimowano go dziewięć minut później oraz ...