Były gdzieś wśród bezkresów Azji, opanowanych przez terror NKWD, polskie dzieci, osierocone bądź oderwane od rodzin. Błąkały się głodne i chore, podróżowały w zamkniętych na głucho bydlęcych wagonach lub po prostu szły, brnąc w śniegu i błocie. Przemykały cicho przez brudne dworce. Kradły, aby przeżyć. I była w Taszkencie grupka ludzi, którzy chcieli uratować ich jak najwięcej, wywieźć poza granice ZSRR, stworzyć warunki do życia. Sylwetki tych dzieci i zmagania ich opiekunów...
Rzecz nadspodziewanie dobrze napisana, interesująca, sylwetki polskich sierot nakreślone wzruszająco, a przy tym bez retuszu i sentymentalizmu. Opowiadanie Kaziunia to opis postaci, jakiej nie wymyśli żadna literacka fantazja. Tragizm polskich dzieci w Sowietach Ordonka odtwarza bez nienawiści do sprawców ich niedoli, pisze jednak realistycznie, a to wystarcza, by oddać koszmar życia na zesłaniu.