Biblii się nie czyta, Biblię się spożywa. Żeby się w niej rozsmakować, nie wystarczy przebiec oczami tekst. Są fragmenty, które trzeba rozgryźć, przełknąć i przetrawić. Jak widzę i słyszę, Biblię częściej się traktuje dzisiaj jako źródło pobożnych memów, niż superkaloryczną strawę duchową. Dlatego pozwoliłem sobie wziąć na warsztat kilkadziesiąt fragmentów, zdań a nawet pojedynczych słów i przyjrzeć się im wzrokiem nieco bardziej przenikliwym. Zaznaczyć jednak muszę, że mój ...