Kilka lat temu skontaktował się ze mną reporter Gazety Wyborczej. Przeczytał oryginalną angielską wersję książki, którą trzymasz w ręku, i chciał ze mną porozmawiać o moich doświadczeniach z polskimi sądami. Zgodziłem się i spotkaliśmy się dwa razy, w sumie około sześciu lub siedmiu godzin, podczas których pokazałem mu mnóstwo dokumentów sądowych i innych rzeczy, które miały mu pomóc zrozumieć moją historię. Zadawał wiele pytań i, moim zdaniem, wykonał dobrą robotę, próbując ...