Tatarzy uderzyli najpierw z dużym impetem i wyparli dwie chorągwie kozackie, stojące z przodu ugrupowania, ale pod ogniem dział i piechoty natarcie ich załamało się. Kantymir, widząc, że i tutaj podczas obrony przewaga ogniowa przeciwnika jest zbyt duża, przez następną godzinę próbował wywabić Polaków z obozu. Stąd powtarzające się po sobie harce, połączone z ostrzałem tak z łuków jak i janczarek. Wojska Zamoyskiego nie broniły się rotami, a raczej spontanicznie bez porządku ...