Dziewięć wypraw po dziewięć szczytów Korony Ziemi, a każdy z nich był dla mnie bezcennym darem. Bezcenne było również to, że góry pozwoliły mi za każdym razem szczęśliwie wrócić do domu, bym mógł o nich napisać… Każdą wyprawę opisuję dzień po dniu, godzina po godzinie. To rodzaj dziennika pisanego „na gorąco”, na kolanie, na strzępach notatników, kawałkach papieru. Począwszy od pierwszej wyprawy na Aconcaguę w Ameryce Południowej, poprzez kolejne Mount Blanc i Elbrus w Europ...