Lektura książki Sama Harrisa jest jak łyk chłodnej źródlanej wody w upalny dzień. Harris ma rzadki talent do pisania rzeczy naprawdę stymulujących – nawet jeśli się z nim nie zgadzasz, on zmusza cię do myślenia. W swojej najnowszej książce Harris, odwołując się do dorobku współczesnej neurobiologii (ale też filozofii), dowodzi, że nauka powinna wreszcie zacząć mówić o moralności. Argumentacja Harrisa nie spodoba się zapewne ani religijnym konserwatystom, ani świeckim liberało...