Chwilowo zajmowaliśmy lotnisko w pobliżu małego miasteczka Pordenone. Pewnego dnia podczas śniadania w kasynie rozległ się przytłumiony, a przeciągły sygnał polowego telefonu. Jeden z nas podszedł do aparatu. Rozmowy umilkły - wszystkich ogarnęło zaciekawienie. Twarz kolegi, odbierającego fonogram, ożywiła się; słuchał uważnie, poprosił o powtórzenie nazwy jakiejś miejscowości, po czym rzucił słuchawkę i zwrócił się z meldunkiem do naszego dowódcy: "Panie kapitanie, komendant...