Daję Wam w ręce teksty wstępnie bardzo nieliterackie. Ot, takie bajdurzenie. Gdy po obfitym w wydarzenia dniu – a spokojnych mieliśmy niewiele – padła prośba o usypiającą bajkę, musiałem improwizować. Nie znałem w całości żadnej klasycznej bajki dla dzieci, a i nie dziecko o nią prosiło. Przytulała się do mnie kobieta. I to bardzo kobieca kobieta. Jak zaspokoić taką prośbę? Nie było czasu na namysł, na plan, konspekt, trzeba było wydać dźwięk. Zaczynałem więc mówić nie zawsze...