Pierwsze od lat wolne wybory do irackiego parlamentu wydają się dowodzić słuszności polityki zagranicznej administracji Georga W. Busha. Prezydent Stanów Zjednoczonych wyznaczył cel – uwolnienie Iraku i świata od Saddama Husseina, i zagrożenia, jakie tworzyły jego rządy, wybrał środki – szeroko zakrojoną akcję zbrojną z niewielkim udziałem "koalicji chętnych" czy "pospolitego ruszenia", w tym Polski i – mimo trudności – osiąga zamierzony skutek – Irak po latach rządów totalitarnych ulega stopniowej demokratyzacji. Przeciwnicy polityki Stanów Zjednoczonych powiedzą zapewne, że do realizacji wyznaczonego celu droga jest jeszcze daleka i bez udziału ONZ się nie obejdzie. Nie zmienia to jednak faktu, że Bush jest tym prezydentem, który szczególnie mocno rozumie, że przede wszystkim odpowiada przed swoimi wyborcami, przed amerykańskim podatnikiem. To jest właśnie istota rewolucji w polityce zagranicznej prowadzonej przez II Busha.