Opis treści
Pragnienie poznania samego siebie jest prawdopodobnie tak dawne jak myślący człowiek. Długa tradycja zachodniej filozofii nadała temu pragnieniu sens imperatywu. Od stuleci słyszymy, że bez samowiedzy nie zachowamy tożsamości, nie zdobędziemy moralnej kompetencji ani nie osiągniemy szczęścia. Samowiedza ma nas stawiać w sytuacji zobowiązania wobec samych siebie, ma nas skłonić do przyjęcia obowiązku bycia sobą w prawdzie o samym sobie. Lecz ten ideał jest pełen sprzeczności wynikających z samej istoty refleksji. Ilekroć samopoznający się podmiot osiąga jakiś sukces w rozeznaniu własnej cechy, czynu czy uczucia, natychmiast staje przed pytaniem: Kim jestem ja, który zdobył owo rozeznanie w samym sobie? Co znaczy dla mnie mój nowy stan samowiedzy? Głęboka aporetyczność samopoznania wywołuje zwątpienie. Być może prawda o sobie samym po prostu nie istnieje, a ideał samopoznania jest filozoficznym złudzeniem. Z drugiej strony jednak – i jest to punkt widzenia przedstawiony w książce – samopoznanie jest ideałem, który właśnie z napotkanych sprzeczności wydobywa podmiot w jego nowej, dojrzałej postaci – podmiot ironicznej samowiedzy. Po każdej porażce refleksji pozostajemy w stanie ironicznej samoświadomości, opisując sami siebie w języku, z którym się już nie utożsamiamy. Lecz jest ironia twórcza i świadoma, nie działa niszcząco w ukryciu, lecz przyczynia się do realizacji najważniejszego dążenia filozofii – podniesienia tego, co nas kształtuje, na poziom racjonalnego sądu, który kształtujemy my sami.