Opis treści
Pójdźmy tam, gdzie nikt nie odśnieża świata. Pomogą nam narty. Nawiążmy przyjaźń z zawieją, zaspami i muldami na stoku. Wieczorem ogrzejmy się przy kominku opalanym bukowymi bierwionami.
Opisane w książce zdarzenia sprzed pół wieku i te późniejsze reprezentują taki poziom wierności, na jaki pozwala pamięć szarpana przez upływający czas. iskierki fantazji wyskakują znienacka z różnych stron po to tylko, żeby pomóc Czytelnikowi wczuć się w uroki i niedole życia narciarza na ośnieżonych lubelskich pagórkach, w śnieżnych Beskidach i w zasypanych śniegiem beskidzkich schroniskach.
Schronisko na Szyndzielni zajmuje we wspomnieniach miejsce centralne. Bohaterami opowieści są ludzie poznani kiedyś, główne w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego stulecia. Jedni noszą własne imiona. Inni występują pod imionami zmienionymi lub bez imion. Mam nadzieję, że ktoś odnajdzie w książce swój ślad.
Andrzej Wiśliński