Opis treści
Społeczność Godlandu była nieduża. Liczyła kilkanaście tysięcy obywateli. Była to mała kraina, która niczym oaza przetrwała po wielu kataklizmach. Schronienie znaleźli w niej wszyscy ocaleni wyznawcy Przedwiecznego. Od ostatniego wybuchu przeminęło już kilka pokoleń. Społeczność okrzepła. Osłabił ją właśnie niespodziewany atak. Starzec nie miał wyboru. Zmuszony był prosić o pomoc. Ciszę w sali tronowej przerwał głos strażnika, siedzącego na prawym krańcu ławy:
– Kto nas napadł? – spytał z niepokojem.
– Wysłańcy Darków – odrzekł starzec.
– Skąd wiedzieli, gdzie nas szukać? – drążył dalej strażnik.
– Herku, zostaliśmy zdradzeni – padła odpowiedź.
– Kto zdradził? – kontynuował swe dociekania Herk.
– Jeszcze tego nie wiemy, ale podejrzewam Korniła; zniknął – starzec podzielił się z obecnymi swym przypuszczeniem.
Tymczasem w sali już się rozjaśniło. Sylwetki strażników stały się wyraźnie widoczne. Patrzyli na siebie bez słów. Po chwili ogólnego milczenia kolejne pytanie zadał strażnik siedzący na drugim, lewym krańcu ławy:
– Jakie rozkazy? – rzucił krótko w stronę starca…
(fragment)
…Darkowie tworzyli bandę spod ciemnej gwiazdy. Ściągali do nich wszelkiej maści złoczyńcy, wyrzutki oraz inne zakazane typy. Byli to najkrócej mówiąc najemnicy gotowi wykonać każde plugawe zlecenie, jeśli tylko mogli liczyć na sowitą zapłatę.
Przywódcą ich był niejaki Dag. Mało kto go widział, ale wielu o nim słyszało. Jego imię budziło powszechny lęk. Był całkowicie wyzuty z litości i współczucia. Liczyły się dla niego tylko zyski. Za złoto lub inne precjoza był w stanie podjąć się najbardziej złowrogiego zadania.
– Domyślasz się, kto zatrudnił Darków? – spytał starca Merk, strażnik zajmujący czwarte miejsce, licząc od krańca prawej strony ławy.
– Mam pewne przypuszczenia. Nie wiem niestety, kto stoi za atakiem. Chcę, żebyście podjęli trud odnalezienia panaceum. Prędzej czy później ustalimy też winowajcę ostatniej grabieży – skonstatował zapytany, z wyraźnym smutkiem w głosie.
(fragment)