Opis treści
Czy odkrywanie podwarszawskiej, mazowieckiej wsi i jej okolic może być fascynującą estetyczną i kulturoznawczą przygodą? Czytając „Jarzębią Łąkę” wyruszamy w zadziwiającą, nieoczekiwaną podróż. Już sama nazwa wsi – Jarzębia Łąka i uliczek wokół domostwa autora – Zaściankowa, Kusa, mogą poruszać wyobraźnię, ale tamtejszy mikrokosmos okazuje się mieć wiele wymiarów. Tłem są stara sosna, zdziczała wiśnia, bociany, sikorki i dzięcioły. Ale wokół nich znajdujemy przednie i bardzo osobiste opisy życia we współczesnej wsi z jej obrzędowością religijną i – może przede wszystkim – spotkania z historią: tą tragiczną, związaną ze społecznością żydowską, ale też i romantyczną – gdzie pojawiają się Norwid, Kotarbińscy, Podkowiński.
„Jarzębia Łąka” to także obraz stanu ducha i umysłu dzisiejszego, dojrzałego inteligenta – uciekającego, choć nie w pełni skutecznie, od wielkiego świata ku zaściankom, zakorzenionego, czy tego chce, czy nie, w tradycji i historii, ciągle poszukującego nowych zauroczeń i odkrywającego nowe fabryki rozmaitych lasek spacerowych.
Narrator nastrojowej, refleksyjnej gawędy łączy bliskie widoki z opisami wewnętrznych peregrynacji i strzępami przypominających się lektur. Właśnie stanął przy półce z białą porcelaną. Patrzy przez okno na swoją wieś i na ciągnące się aż po horyzont łąki, za którymi urodził się Norwid. Słyszy stąd dzwony kościoła w Postoliskach, zwołujące wiernych na mszę. Później widzi pałacowy park w Chrzęsnem, gdzie Podkowiński kończy swój pejzaż. A jeszcze dalej majaczy przed nim senny Witebsk z obrazów Chagalla.