Opis treści
Z posłowiem Bernda Schneidmüllera
Jedzenie i picie jako integralna część historii społecznej? Rozczaruję Was od razu, szanowni Czytelnicy, zanim później sami poczujecie się oszukani. W mojej książce nie znajdziecie średniowiecznych przepisów kulinarnych. Wynika to z doświadczenia, które dzielę z moimi kolegami. „Mediewiści z Ameryki Północnej, którzy od wielu lat badają średniowieczne przyjemności kulinarne, zapewniają wciąż, że w przypadku niewielu polecanych wówczas potraw życzyć można było smacznego”.
Przezornie zapobiegam niebezpieczeństwu dalszego rozczarowania i oczekiwaniom, że znajdą się tu opisy radujących zmysły smaków i radości przy stole, jakie zawarte są w scenkach chłopskich Bruegla. To, co chcę przedstawić, to świat żywności, której brakowało nawet w normalnych czasach. Uważny czytelnik zapyta, czy wziąłem pod uwagę wiele świadectw, które nieustannie cytowane, zdają się potwierdzać wyobrażenia o średniowiecznym przepychu. Świadectwa te odwołują się do uroczystości, w przypadku których gospodarz nie skąpił niczego. „W Miśni, Szwabii i Frankonii jest historia żywienia w zwyczaju mówić do gości: bądźcie zadowoleni, że nie zjedliście wiele, wypijcie za to więcej […]. W Saksonii mówi się z kolei: najedzcie się do syta, drodzy przyjaciele. Item, pozostańcie w pokoju, jedzcie każdego dnia do syta”. Do dziś w Konstancji „tłusty czwartek” przed środą popielcową stanowi główne święto karnawału. Przypomina on także średniowieczną radość z ucztowania: w końcu do potraw dodadzą smalec. Słowo „tłusty” odnosi się bowiem do smalcu. Przysłowia mówią, że uroczystości były niegdyś limitowanym zwycięstwem nad pełną trosk codziennością.
Fragment Wprowadzenia