Opis treści
Operacja warszawsko-iwangorodzka [warszawsko-dęblińska] była największym starciem armii Austro-Węgier, Niemiec i Rosji na wschodnim [rosyjskim] teatrze działań pierwszej wojny światowej w 1914 roku. Jej przeprowadzenie zmusiło obie strony skoordynowania działań wielkich związków operacyjnych (frontów). W toku samej operacji centralne miejsce zajmowały raczej cele polityczne, niż strategiczne: podobnie jak w przypadku natarcia niemieckich armii na Paryż w sierpniu 1914 r., tu głównym zadaniem 9. armii niemieckiej stało się opanowanie Warszawy. Wziąwszy pod uwagę nastawienie ludności Królestwa Polskiego, utrata kontroli nad tak dużym ośrodkiem polityczno-administracyjnym i kulturalnym Imperium Rosyjskiego równałaby się zapoczątkowaniu procesu rozkładu całej politycznej struktury państwa.
Interesy polityczne w oczywisty sposób przeważały w tej sytuacji nad względami militarnymi. Tak więc, z punktu widzenia dowództwa niemieckiego (tj. szefa sztabu Kwatery Głównej, generała piechoty von Falkenhayna oraz dowodzącego świeżo utworzoną 9. armią generała-pułkownika P. von Hindenburga), przemieszczenie wojsk na kierunek warszawski zostało wymuszone przede wszystkim natarczywymi monitami dowództwa austro-węgierskiego Frontu Północno-Wschodniego o wsparcie, niezbędne wskutek klęski w bitwie galicyjskiej. Bezpośrednio szturmować miasta z prawie milionową ludnością, bronionego przez system fortów i artylerię forteczną, Niemcy co prawda nie zamierzali, jednakże w toku operacji atakowano je, używając w tym celu do jednej trzeciej posiadanej piechoty i połowę kawalerii. Dowództwo rosyjskich armii Frontu Północno-Zachodniego (generał piechoty W. Ruzskij) również nie miało zamiaru bronić Warszawy: planowano ewakuować miasto i umocnić się na prawym brzegu Wisły, opierając się o twierdze Nowogieorgijewsk [Modlin] i Iwangorod [Dęblin]. Jednak dowodzący armiami Frontu Południowo-Zachodniego generał artylerii. N.I. Iwanow upierał się przy konieczności utrzymania Warszawy i wykorzystania jej jako przyczółka i bazy wypadowej do przeprawienia kilku armii na lewy brzeg Wisły i w dalszej kolejności natarcia na Berlin najkrótszą drogą – przez Poznań (niem. Posen). Ciekawe, że dowództwo niemieckie nie zdecydowało się wykorzystać tej najkrótszej drogi na Warszawę, tracąc drogocenny czas.