Opis treści
Dyskusja o naturze i znaczeniu integracji europejskiej często pełza u nas na niskim poziomie. Epokowe dzieło zjednoczenia narodów Europy przedstawiane jest w formie karykaturalnej, banalizowane, redukowane do kalkulacji buchalteryjnych albo ukazywane jako zagrożenie dla Polski. [...] Czas odrzucić oceny, hipotezy i koncepcje oderwane od dzisiejszej rzeczywistości, podobnie jak mity i fobie, które zrodziła trauma wojny, dyktatury komunistycznej i dominacji sowieckiej. Czas również odstąpić od takich form „obrony interesu narodowego", które przynoszą nieskończenie więcej szkody niż pożytku. Polska obecność w Unii nie może się ograniczać do postawy roszczeniowej, a równocześnie podejrzliwej i niechętnej. Taka postawa to gwarancja niepowodzenia i marginalizacji. Rzeczpospolita powinna wziąć na siebie pełną współodpowiedzialność za losy Unii: wspólnoty narodów, do której politycznie należy od niedawna, ale duchowo i kulturowo od przeszło dziesięciu stuleci - od czasów, kiedy z woli pierwszych Piastów weszła w orbitę chrześcijaństwa rzymskiego. Powinna być rzecznikiem i aktorem jej pogłębienia i umocnienia. Trzeba, aby Unia znaczyła „my", a nie „oni".