Opis treści
Pewnego dnia pewien zwykły człowiek budzi się jak zwykle i stwierdza, że... został aresztowany. Rozpoczyna się koszmarny proces, proces wpisany w życie, proces, w którym wina i kara nie są jasno określone, bo nie ma aktu oskarżenia, a oskarżony bezskutecznie próbuje się bronić. Znękany statusem oskarżonego, wizytami u adwokata i w labiryncie kancelarii sądowych Józef K. w końcu biernie poddaje się machinie życia. Wyprowadzony przez siepaczy ginie „jak pies”, spoglądając w otwarte okno widoczne w oddali.