Opis treści
Jak tylko drzwi się otworzyły, wiedział, że już po nim.
Pozostały tylko dwa pytania: Jak długo to potrwa? I jak bardzo to będzie straszne?
Profesor psychologii Adrian Thomas dowiaduje się, że jego choroba nie da mu żadnej szansy...
Jak tylko drzwi się otworzyły, wiedziała, że już po niej.
Pozostały tylko dwa pytania: Jak długo to potrwa? I jak bardzo to będzie straszne?
Jennifer często uciekała z domu. Jednak zawsze wracała albo była przyprowadzana przez policję. Ale tym razem policja nie odnajduje Jennifer. Tym razem szesnastolatka jest w miejscu, gdzie nie znajdzie jej nikt…
choć będą ją widzieć tysiące ludzi...
Losy tych dwojga skazańców połączy przypadek, który każe profesorowi rozpocząć dramatyczne śledztwo.
Akademicką karierę poświęcił badaniom nad strachem. Teraz strach mobilizuje go do ostatniego nadludzkiego wysiłku. Strach, że będzie za późno: dla niego i dla nieznanej mu dziewczyny…
Najlepsza powieść Katzenbacha. Wyjątkowa – i najbardziej niepokojąca.
„Washington Post”
Niewielu twórców literatury sensacyjnej potrafi wniknąć w umysł zbrodniarza tak głęboko jak John Katzenbach.
„People”
Tego jeszcze nie było! Zupełnie nieschematyczny detektyw amator, który zaciekle wykorzystuje krótki czas, jaki mu pozostał, na rozwikłanie odrażającej zbrodni.
„Kirkus Reviews”
Mocny i emocjonalny thriller. Pełna napięcia intryga i psychologiczna wnikliwość robią niesamowite wrażenie!
„Publishers Weekly”
Czytanie Profesora jest jak jazda najbardziej przerażającym roller coasterem. Chwytasz gwałtownie haust strachu i ekscytacji – i oddychasz z ulgą, gdy jest po wszystkim.
„New York Journal of Books”
Katzenbach w szczytowej formie. Jeszcze długo po przeczytaniu tego poruszającego thrillera trudno się otrząsnąć.
„Cleveland Plain Dealer”
Profesor Johna Katzenbacha porywa wysoki literacki thriller w jeszcze wyższe rejestry.
„Hannoversche Allgemeine Zeitung”
John Katzenbach błyskotliwie wznosi się ponad monotonię i przewidywalność typowego thrillera z psychopatycznym seryjnym mordercą.
„Bayerischer Rundfunk”
Widać rękę mistrza.
„Neue Presse”