Opis treści
Być może Kalman Segal był pierwszym prawdziwym pisarzem, jakiego widziałem w życiu; z całą pewnością był pierwszym z krwi i kości pisarzem, do którego zwróciłem się z prośbą o dedykację. [...] Zakupiłem tom opowiadań Świat pełen racji i poprosiłem o wpis. Co wpisał – nie pamiętam, raczej coś uprzejmego, ale zdawkowego, coś, co się zwykle wpisuje przypadkowym czytelnikom na kiermaszach; tak jest: byłem przypadkowym czytelnikiem, na wskroś – powiedziałbym – przypadkowym. Skąd miałem znać burzliwe losy autora? Skąd miałem wiedzieć, iż jest on w przededniu kolejnej, tym razem dożywotniej emigracji? Książki Segala rychło zniknęły z księgarń, nie wznawiano ich, nawet ta moja z dedykacją autora gdzieś przepadła, na szczęście pozostała pamięć.
Jednakże dopiero pół wieku później miałem szansę docenić prawdziwą rangę pisarza. Jakiś czas temu przeczytałem Śmierć archiwariusza. I zrozumiałem, jakiego – zawsze skłonna do rozrzutności – literatura polska miała w swych szeregach majstra. Dziś jego książek nie uświadczysz nawet w internecie, a to niestety oznacza nieobecność najgłębszą – najwyższa pora przywrócić tej twórczości należne jej, wysokie miejsce.
Jerzy Pilch
Narasta we mnie bunt głuchy i bolesny, protest przeciwko przemijalności świata; od najmłodszych lat chętnie włóczyłem się po cmentarzach, szukałem tam wczorajszego dnia, z którego wyszliśmy, jak z łona matki, dojrzali do samodzielnego rozwoju, do oddychania, do pobierania i trawienia pokarmu, ale niedoświadczeni, z trudem poruszający się po zawiłych drogach świata, z trudem zdobywający życiowe zasady, pełni sceptycyzmu wobec wskazówek i nauk protoplastów, jak ślepcy rozbijający się o ściany świata w poszukiwaniu formuł prawdziwych, by w końcu bogatsi o nowe doświadczenia pójść tam, gdzie legli oni.