Opis treści
Doktor Zygmunt Niekwasz popada w tarapaty. Po rutynowym zabiegu usunięcia wyrostka umiera pacjent, którego operował. Rodzina zmarłego myśli o złożeniu pozwu, ale dyrektor szpitala oddala zagrożenie. Sugeruje chirurgowi, by wziął urlop, a najlepiej wyjechał na mniej eksponowaną placówkę. Niekwasz stanowczo odmawia – jest pewien, że niczego nie zaniedbał. Zostaje odsunięty od operacji, co jest dla niego druzgocące – ordynator oddziału chirurgii, który nie może wziąć skalpela do ręki! Nie porzuca miejsca pracy, ale jest mu coraz trudniej znosić ukradkowe spojrzenia, aluzje i szepty współpracowników. Postanawia na własną rękę wyjaśnić zagadkę śmierci pacjenta. Dochodzi do wniosku, że zmarły nie odczekał dostatecznie długo po operacji i wbrew zakazowi musiał się czegoś napić, choćby wody, co doprowadziło do zgonu. Ale jak do tego doszło, skoro dostał osobną salę i opiekę pielęgniarską – był wic pod stałą obserwacją…