Opis treści
Skrzętnie skrywane sekrety, przerażające zachowania z pogranicza opętania, transu i histerii oraz wstrząsający obraz destrukcyjnej siły miłości. Kate Simants, była dziennikarka śledcza, stworzyła niepokojący thriller psychologiczny, który trzyma w napięciu i mrozi krew w żyłach, a ponadto zaskakuje zwrotami akcji i nieoczekiwanym rozwiązaniem.
Ellie Power sprawia wrażenie zwykłej dziewiętnastolatki – mieszka z matką, z którą łączą ją dobre relacje, spotyka się z odpowiedzialnym, kochającym chłopakiem i ma przed sobą przyszłość rysującą się w jasnych barwach. Ale to idealne życie to tylko pozory.
Spokojna i sympatyczna dziewczyna pod osłoną nocy przemienia się w potwora. Wpada w furię, staje się agresywna i nieprzewidywalna. Christine, matka Ellie, przez lata wypracowała skuteczny, choć przerażający sposób panowania nad emocjami córki. Co wieczór zamyka na klucz drzwi od jej sypialni. Z troski o nią i ze strachu o siebie. Dla bezpieczeństwa ich obu.
Pewnego ranka Ellie budzi się przerażona. Zamek wyłamany od środka, ubłocone ubrania wciśnięte w kąt pokoju, ślady po drucie na skórze i rozmazana wizja ostatnich kilku godzin. Dziewczyna wie, że minionej nocy musiało się wydarzyć coś strasznego. Po raz kolejny. Rosnący niepokój potęguje fakt, że chłopak Ellie, Matt, zniknął bez śladu… Koszmar sprzed lat powraca ze zdwojoną siłą.
„Mistrzowska intryga, genialny styl”
Harriet Tyce, autorka „Krwawej pomarańczy”
„Ambitna, wielowarstwowa powieść, która wciągnęła mnie od pierwszej strony”
S.E. Lynes, autorka thrillera „Matka”
„Jeden z najlepszych literackich debiutów”
Clare Empson, autorka „Nie powiem”
Szanuka 19-04-2021
Szanuka 19-04-2021
BYĆ WIĘŹNIEM WE WŁASNEJ SKÓRZE „Cokolwiek robisz, nie otwieraj drzwi”… Taki napis widnieje na okładce „W zamknięciu” autorstwa Kate Simants. To słowa, które śmiało mogła wypowiedzieć, i to nie raz, Christine Power, kierując je do swojej córki, Ellie, głównej bohaterki powieści. Ellie bowiem nie jest normalną dziewiętnastolatką. To dziewczyna, która boryka się z dysocjacją osobowości. Ta druga ona, alter ego, skryte głęboko pod jej skórą, budzi się jedynie nocą, i to nie każdą, a wówczas robi rzeczy straszne i nieprzewidywalne. Jest agresywna i lekko mówiąc, niemiła. Tyle tylko, że Ellie niczego z tych „fug” nie pamięta. Zupełnie tak, jakby Siggie przechwytywała całkowicie na jakiś czas jej ciało, a sama Ellie, niepanująca kompletnie nad jej poczynaniami, staje się więźniem we własnej skórze. „Nieruchoma Siggie oddychała w mojej głowie, przyglądając mi się. Dokładnie wiedziała, co się stało minionej nocy, ale za nic by mi tego nie powiedziała. Ja mogłam to sobie tylko wyobrażać, i to właśnie było najgorsze: niezdolność odróżnienia tego, co moje, od tego, co jej. Odróżnienia rzeczywistej pamięci od wytworu mojej przerażonej wyobraźni, która ze wszystkich sił starała się uzupełnić luki”. Jednym słowem nieciekawie. A staje się jeszcze gorzej, gdy w poranek, kiedy Ellie po raz kolejny budzi się po wyjątkowo okropnej fudze: poobijana, poraniona i obolała, okazuje się, że ginie jej chłopak, Matt. Do akcji wkracza detektyw Mae, który już wcześniej, parę lat temu, miał do czynienia z Ellie i jej matką, przy sprawie zaginięcia Jodie Arden, najlepszej przyjaciółki Ellie. Wówczas nie wszystko poszło po jego myśli, ale dziś, kiedy zebrane dowody wskazują na to, że to właśnie Ellie może być odpowiedzialna za kolejne zaginięcie, Mae zrobi bardzo wiele, by odkryć prawdę. Przy pomocy stażystki, niejakiej Kit, powoli i stopniowo dochodzą do rozwiązania zagadki, które wcale nie jest oczywiste. Kiedy na scenie, po raz kolejny pojawia się Charles Cox, psychoterapeuta Ellie, sprawy zaczynają przybierać zupełnie niespodziewanego obrotu. Narracja jest tu prowadzona dwójnasób – pierwszoosobowa Ellie oraz trzecioosobowa Mae. Jest to ciekawy zabieg i osobiście bardzo lubię taką mieszaną narrację. Dodatkowo dochodzą niezwykle interesujące rozdziały z transkrypcji klinicznych nagrań dźwiękowych z terapii Ellie, jaką odbywała w gabinecie Coxa. Dla tego, kto śledzi mój profil, nie jest tajemnicą, że thriller jest jednym z moich ulubionych gatunków literackich. „W zamknięciu” spełniło moje czytelnicze oczekiwania. To bardzo dobrze skonstruowana powieść, którą czyta się z przyjemnością. Jednak pytanie, które sobie zadaję zaraz po skończeniu lektury, brzmi: czy domyśliłam się zakończenia, czy jednak było ono dla mnie zaskoczeniem? Odpowiedź brzmi: tak, domyśliłam się. Jednak, czy to zepsuło mi lekturę? Nie. Mimo to wolę, kiedy mój mózg podczas lektury thrillera mówi mi: „wiem, że nic nie wiem”. www.recenzje-szanuki.blogspot.com
Opinia nie jest potwierdzona zakupem