Opis treści
Przekonanie, że „Solidarność” była bezprecedensowym zjawiskiem społecznym w historii Polski (i nie tylko), wydaje się dziś oczywiste. Mniej znany jest fakt, że jej narodziny, a zwłaszcza stłumienie po wprowadzeniu stanu wojennego, dały Polonii impuls do powołania licznych inicjatyw wspierających opozycję w PRL na całym niemal świecie: od Australii, przez Japonię, Wielką Brytanię, po Meksyk. Wiele z nich podejmowały różne pokolenia diaspory polskiej, nierzadko z udziałem rdzennych mieszkańców danego państwa. Przy całym zróżnicowaniu form pomocy łączyło je jedno – większość tysięcy solidarnościowych aktywistów działała zupełnie bezinteresownie; nikt ich do tego nie zmuszał, najczęściej nie czekały na nich też za to żadne profity. Działali, bo uważali, że tak trzeba. „Solidarność” potrzebowała solidarności. I może to wypada przede wszystkim zapamiętać.