Opis treści
Po śmierci Sieradzkiego i odwołaniu Grajka funkcję kierownika PUBP objął Antoni Cebula. Postanowił zadziałać zdecydowanie, uciekając się do szantażu wobec Żubryda. Na jego polecenie dopuszczono się rzeczy niesłychanej – aresztowano teściową Żubryda i będącego pod jej opieką niespełna czteroletniego syna, Janusza. Wzięto dziecko jako zakładnika – tego nie robili nawet hitlerowcy. Podobny przypadek w naszej historii miał miejsce w 1587 roku. Wówczas to arcyksiążę Maksymilian, nie mogąc zdobyć zamku w Olsztynie bronionego przez 80 żołnierzy, porwał małego synka dowódcy załogi, Kaspra Karlińskiego, i wystawił go na pierwszą linię, licząc, że Karliński wstrzyma ogień dział. Nie wstrzymał, chłopiec zginął, a Maksymilian zamku nie zdobył, okrył się za to hańbą.
Uwięzienie małego dziecka było aktem desperacji i bezradności bezpieki. Nie sądzę, by pomysłodawcą był sam Cebula – musiał o tym wiedzieć WUBP w Rzeszowie, którym wciąż kierował Kołarz. Ale jego dni były policzone – został odwołany 28 czerwca. Na funkcję szefa mianowany został mjr Władysław Spychaj-Sobczyński, przedwojenny działacz KPP, funkcjonariusz NKWD, absolwent kursu wywiadowczego NKWD w Smoleńsku. Przed przyjściem do Rzeszowa organizował struktury UB na terenie województwa kieleckiego. Tymczasowo siedziba WUBP mieściła się w Rytwianach – do czasu „wyzwolenia” Kielc. Kołarz, choć stracił stanowisko, mógł odczuwać pewną satysfakcję. Ostatecznie dopiął swego – Sieradzki nie zajął jego miejsca.
Żubryd przebywał w tym czasie w rejonie Bażanówki, gdzie organizował swój oddział. Miał przy sobie ludzi, których uwolnił z więzienia, zgłaszali się też ochotnicy. W lipcu 1945 roku pod bronią było około 30–40 ludzi, a wciąż zgłaszali się kolejni. Zabójstwo Sieradzkiego stanowiło świetną rekomendację możliwości Żubryda.
Po otrzymaniu wiadomości o aresztowaniu teściowej i syna Żubryd natychmiast zareagował. Inaczej jednak niż Karliński. Zebrał kilkunastu ludzi i najechał na posterunek MO w pobliskim Haczowie. Rozbroił milicjantów, następnie zadzwonił do Cebuli i postawił mu ultimatum. Jeśli w ciągu godziny nie zwolni zatrzymanych, to ujęci milicjanci zostaną rozstrzelani. Cebula nie miał wyjścia – nie mógł przecież zabić zakładników. Wpadł we własną pułapkę. Teściowa z wnukiem, cali i zdrowi, wrócili do domu.
fragment książki