Dziesięć lat temu liberalny świat miał powody do zadowolenia. W Stanach Zjednoczonych, w „najważniejszych wyborach pokolenia”, zwyciężył pierwszy czarnoskóry kandydat, Barack Obama. W Polsce, po dwóch latach władzy Jarosława Kaczyńskiego, urząd premiera objął prozachodni, proeuropejski i prorynkowy Donald Tusk. Nawet w Rosji czempionem zmian miał być „łagodny” Dmitrij Miedwiediew.Wkrótce potem przyszedł globalny kryzys, upadek prasy papierowej i społeczna rewolucja wywołana p...