"Musiałem ustąpić w centrum, ale tylko trochę, tylko na chwilę. Po zakończonej partii ścisnąłem mu dłoń, mówiąc: do zobaczenia w drużynie za rok albo dwa. Uśmiech miał wymuszony, rękę podawał tak, że jednocześnie prawe ramię się cofało, ale stał naprzeciwko, głowa w górze, jak gdyby gra się jeszcze nie skończyła. Spoglądał na mnie w sposób, z którego wynikało, ze moja psychologiczna kalkulacja się nie powiodła. Przeciwnie, czułem wtedy, ze stworzyłem sobie rywala na całe życi...
Piąty tomik poezji Pawła Kozła. pogańskie morze, całopalenie. w pokoju dyszy klimatyzacja, za horyzontem afryka, pod poszewką powietrz spacerują, bogowie żaru. nie, nie mówią, że są dobrzy. nic o powszechnej łasce powietrznej, która spada jak wyrobiona strona gorących młotów. mówią tylko: daj skórę, wyprawimy. daj rękę, prawe przedramię, na czerwoną opaskę. sprzed metalurgii są. kiedy ciało nie było mechaniczną plantacją rdzawych poparzeń, rzeźbą spawaną ze złomu. kie...