Opis treści
Lem w Polsce Ludowej, czyli wszystkie kręgi piekła.
Perypetie genialnego pisarza w państwie absurdów.
Wyjątkowa książka na 100. rocznicę urodzin Stanisława Lema
Jaki urząd piętrzył przed Lemem największe trudności?
W jaki sposób pisarz kupował samochody?
Kogo chciał wieszać długo i etapami?
Autorski wybór korespondencji pisarza z instytucjami systemu, urzędnikami i przyjaciółmi dokonany przez Wojciecha Orlińskiego obnaża, ile bezsensownych problemów i kumulujących się trudności czekało w PRL na człowieka, który ciężką pracą i talentem odniósł duży sukces. Odrzucenie scenariusza do Szpitala Przemienienia bez żadnego wyjaśnienia, zwodzenie w kwestii wydania powieści i brak wsparcia w sporach z enerdowskim wydawcą czy notoryczne trudności z naprawą wadliwych samochodów – to tylko niektóre z nich.
Jak każdy pracujący, nie mam zbyt wiele czasu, nie mniej dla zasady postanowiłem przynajmniej tę jedną sprawę załatwić do końca. W nadziei, że Pan będzie tego samego zdania, oczekuję – zgodnie z KPA – odpowiedzi, w której zechce Pan przeprosić za niewłaściwy stosunek urzędniczków Urzędu Pocztowego nr 14, nie jako pisarza, laureata państwowych nagród etc., ale jako zwyczajnego obywatela, wobec którego Poczta zobowiązana jest wypełniać całokształt usługowych czynności. Jak również, iż odpowiednim zarządzeniem zechce Pan radykalnie odmienić stosunki, panujące w w/w Urzędzie Pocztowym.
Z poważaniem
Stanisław Lem
PRL był piekłem, w którym obywatel mógł tylko przenieść się z jednego kręgu do drugiego. Ale każda próba poprawienia sobie losu pod jednym względem, prowadziła do pogorszenia pod innym.
Wojciech Orliński
„Lem w PRL-u”, Wojciech Orliński – jak czytać ebook?
Ebooka „Lem w PRL-u”, tak jak pozostałe książki w formacie elektronicznym przeczytacie w aplikacji mobilnej Woblink na Android lub iOS lub na innym urządzeniu obsługującym format epub lub mobi - czytnik ebooków (Pocketbook, Kindle, inkBook itd.), tablet, komputer etc. Czytaj tak, jak lubisz!
Zanim zdecydujesz się na zakup, możesz również przeczytać u nas darmowy fragment ebooka. A jeśli wolisz słuchać, sprawdź, czy książka jest dostępna w Woblink także jako audiobook (mp3).
Czytelnik 30-09-2021
Czytelnik 30-09-2021
Omawiana tu książka jest przede wszystkim plagiatem, gdyż jej prawdziwym autorem nie jest Wojciech Orliński, a Stanisław Lem i poza tym, to jest ona wręcz beznadziejna, gdyż zawiera ona tylko wybrane i to mocno tendencyjne listy napisane przez Stanisława Lema, bez przypomnienia o tym, że Pisarz zawdzięcza swoją karierę nie tyle swojemu talentowi, gdyż wówczas w Polsce nie brakowało przecież utalentowanych prozaików, także tworzących w gatunku (genre) SF, czyli fantastyki naukowej, takich jak np. Boruń i Trepka a później także Fiałkowski i Zajdel i nawet w pewnym czasie Snerg, ale temu, że ojciec Pisarza, Samuel Lem, był przez długie lata etatowym funkcjonariuszem UB, a więc jego syn był uważany w kręgach komunistycznej władzy za „swojego” i to tłumaczy, dlaczego Stanisław Lwem dostał zamówienie na „Astronautów”, a po publikacji w masowych nakładach i niewątpliwym sukcesie czytelniczym, raczej niż artystycznym tej pierwszej polskiej socrealistycznej powieści fantastyczno-naukowej, był on już znany i to nie tylko w Polsce, ale i w tzw. demoludach (krajach „demokracji ludowej”), a poprzez NRD, także i na tzw. Zachodzie. Już na wstępie (str. 5) Orliński daje przykład swej niewiarygodności, stronniczości i nieuctwa, pisząc, że Polska Rzeczpospolita Ludowa „była wówczas (lata 1944-1989 - LK) de facto okupowana przez Armię Czerwoną, która narzucała nam swoje rozwiązania”, ale nie wspomina o tym, że praktycznie od roku 1989 Rzeczpospolita Polska jest de facto okupowana przez Armię USA: „15 sierpnia 2020 roku Mariusz Błaszczak, minister obrony narodowej i Michael Pompeo, Sekretarz Stanu USA podpisali umowę o wzmocnieniu trwałej obecności wojsk USA w Polsce. Umowa podpisana została w obecności Prezydenta RP Andrzeja Dudy. Umowa o wzmocnionej współpracy obronnej (Poland – United States Enhanced Defense Cooperation Agreement) to ukoronowanie polsko-amerykańskich negocjacji dotyczących zwiększenia liczebności wojsk USA w Polsce. Jednym z jej założeń było stworzenie w Polsce Wysuniętego Dowództwa V. Korpusu Sił Lądowych USA, czyli jednostki odpowiedzialnej za dowodzenie Siłami Zbrojnymi USA znajdującymi się na wschodniej flance Sojuszu Północnoatlantyckiego. 20 listopada 2020 roku odbyła się w Poznaniu inauguracja działalności Wysuniętego Dowództwa V. Korpusu Sił Lądowych USA” (https://www.gov.pl/web/obrona-narodowa/zwiekszenie-obecnosci-wojskowej-usa-w-polsce#:~:text=15%20sierpnia%202020%20roku%20Mariusz,obecno%C5%9Bci%20Prezydenta%20RP%20Andrzeja%20Dudy). Dużo mniej mówi się jednak o odpowiedzialności amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Polsce wobec polskiego prawa, a żołnierze US Army są przecież spod niego de facto a nawet częściowo i de jure, wyjęci. Obecnie obowiązujące regulacje NATO-wskie i te wynikające z porozumienia między USA a Polską przewidują bowiem, że w przypadku przestępstwa amerykański żołnierz sądzony jest przez amerykański sąd. Zresztą wszędzie na świecie Amerykanie dążą do tego, żeby sprawy, w których żołnierz US Army popełni przestępstwo na szkodę obywatela kraju, w którym wojska stacjonują, miały finał przed amerykańskim sądem - patrz np. https://www.money.pl/gospodarka/zolnierze-usa-w-polsce-wyjeci-spod-prawa-jak-cos-sie-stanie-zolnierz-wraca-do-kraju-i-znika-6524897384302209a.html. Orliński pisze też na stronie 6, że złota era w twórczości Stanisława Lema przypada na lata 1856-1968, czyli na okres PRL-u. Mam on tu częściowo rację, ale ja bym ten „złoty okres” „przesunął” do lat 1961-1986, czyli w wielkim skrócie od „Solaris” do, nomen omen, „Fiaska”, czyli też do PRL-u, tyle, że w nieco innych latach. Na stronie 7 Orliński pisze zaś, że kluczowe decyzje zapadały w PRL-u na podstawie kryteriów irracjonalnych a nawet i surrealistycznych, tak jakby od roku 1989 i w latach 1918-1939 (do września) owe decyzje podejmowane były w Polsce przez polskie władze na podstawie racjonalnych kryteriów. Przecież tak jak w latach 1918-1939, tak samo po roku 1989, Polska irracjonalnie prowadzi zabójczą dla siebie politykę antyrosyjską, szukając wirtualnych przecież sprzymierzeńców albo we wrogo do Polski nastawionych mocarstw zachodnich czyli Francji i Wielkiej Brytanii, czy też, jak po roku 1989, szukając owych sprzymierzeńców w zawsze od końca XIX wieku wrogo nastawionych do Polski Niemczech czy też odległych od Polski Stanach Zjednoczonych Ameryki, znanych z tego, że aż do „Bitwy o Brytanię”, czyli aż do roku 1940, prowadziły one politykę izolacji od spraw europejskich i ograniczyły radykalnie imigrację z Polski, na podstawie rzekomej niższości rasowej Polaków w stosunku do głównie Brytyjczyków. Tak samo jest na stronie 8 - zastanawia mnie, czy Orliński rzeczywiście jest aż tak naiwny, iż twierdzi on, że obecnie dyrektor czy właściciel fabryki wie dokładnie ile i za ile sprzeda on na danym rynku swych produktów i czy nie będzie mieć problemów z kooperantami, np. na skutek strajków, zamieszek czy też, jak ostatnio, pandemii. Tak samo na tejże stronie 8 - który pisarz jest dziś w Polsce niezależny od kaprysów rynku i wydawców? Przecież nawet autorka bestsellerowych powieści o Harrym Potterze miała poważne problemy ze znalezieniem wydawcy, jako iż książka jej trafiła początkowo do aż dwunastu wydawnictw, z których wszystkie odrzuciły jej rękopis (“The J.K. Rowling Story” The Scotsman 16 czerwca 2003). Orliński pisze także na stronie 10, że „PRL był piekłem, w którym obywatel mógł tylko przenieść się z jednego kręgu do drugiego. Ale każda próba poprawienia sobie losu pod jednym względem, prowadziła do pogorszenia pod innym.” Ale zapomniał on dodać, że dziś to PO-PiS-owska Polska jest piekłem dla bezrobotnych, bezdomnych, zarabiających w okolicach płacy minimalnej czy też dla wielu polskich kobiet (np. zakaz aborcji). Poza tym, to Orliński (rocznik 1969) pamięta z PRL-u tylko lata 1980-te, kiedy to na skutek „solidarnościowych” strajków i blokady ekonomicznej ze strony tzw. Zachodu, które rozłożyły gospodarkę Polski „na łopatki”, Polska znajdowała się w kryzysie, najgorszym od lat 1930-tych. Na tejże stronie 10 swego „dzieła” Orliński twierdzi także, iż poczynione przez niego skróty w listach napisanych przez Lema „nie zmieniają wymowy” tych listów. Ale jakże można mieć zaufanie do kogoś, kto znany jest ze swego braku uczciwości, stronniczości i zamiłowania do cenzury - patrz np. jego blog, w którym pisze on bez ogródek, że jest zwolennikiem cenzury prewencyjnej. na przykład dnia 4 października 2021 o 10:45 napisał on do mnie (występującego tam jako „Ijon Tichy”), po tym, jak napisałem, że „Cenzura w PRL-u być zła, ale cenzura w III RP być dobra”, następujące słowa: „Wyjaśnię to tylko raz, potem będzie ban. Nie mylmy państwowej cenzury prewencyjnym ze zwalczaniem mowy nienawiści albo kontrolą graniczną. Jeśli chce pan to mylić, to gdzie indziej – tutaj się panu to nie uda” (link: https://ekskursje.pl/2021/10/ziemkiewicz-na-granicy/#comments). Czyli że dla Orlińskiego cenzurowanie wypowiedzi jego oponentów są tylko „zwalczaniem mowy nienawiści” a zamykanie ust osobom mającym inne poglądy niż Orliński, jedynie „kontrolą graniczną”. No cóż, Orwell już dawno temu stwierdził, że łatwo jest zmieniać w celach propagandowo-agitacyjnych znaczenie słów i tym samym „udowodnić”, jak w jego „Roku 1984”, że wojna jest pokojem, a policja, jak to napisał Lem, „anielicją” („Podróż 13” z „Dzienników Gwiazdowych”), choć czasami też i „bolicją” („Edukacja Cyfrania” z „Cyberiady”). Zauważam też u Orlińskiego celowe i rozmyślne pominięcie niewygodnych epizodów z życiorysu Pisarza, widoczne także w rezygnacji z publikacji skanów listów Stanisława Lema (podwójna cenzura - zarówno w wyborze listów jak i ocenzurowaniu ich treści). Dotyczy to praktycznie wszystkich tematów omówionych w „dziele „Orlińskiego. I tak w części pierwszej jego „dzieła” poświęconej ekranizacjom prozy Lema, brak jest nawet wzmianki o konflikcie Lema z Tarkowskim, który to konflikt został dokładnie opisany na rosyjskojęzycznej witrynie poświęconej filmowi Tarkowskiego opartemu na powieści Lema „Solaris” („Создание фильма СОЛЯРИС Андреяа Тарковского – архивные материалы” - „Stworzenie filmu SOLARIS Andrieja Tarkowskiego - materiały archiwalne” - https://www.mosfilm.ru/news). Spore znaczenie ma tu fakt, że Orliński poza językiem polskim praktycznie nie zna żadnego innego języka, a więc nie był on w stanie, nawet gdyby chciał, dotrzeć do owej rosyjsko-języcznej witryny zawierającej korespondencję Lema z Tarkowskim w języku rosyjskim. Orliński naiwnie twierdzi też na stronie 17, że gdyby twórcy filmu „Milcząca Gwiazda”, opartego na socrealistycznej powieści fantastycznonaukowej Lema „Astronauci” uwzględnili w scenariuszu propozycje, jakie złożył im Lem, to „Milcząca Gwiazda” zajęłaby w historii kinematografii miejsce okupowane od lat przez „Odyseję Kosmiczną” Kubricka, zapominając, że nie tylko Kurt Maetzig, ale nawet i Andrzej Wajda nie byli artystami rangi Stanleya Kubricka i że połączone siły studiów DEFA i Iluzjon nie byłyby w stanie sprostać technicznym i finansowym wymaganiom, którym sprostała firma Harris-Kubrick Pictures Corporation - producent „Odysei Kosmicznej”, Shepperton Studios - miejsce „kręcenia” tego filmu i dystrybutor tego dzieła, czyli Metro-Goldwyn-Mayer. Odnośnie spraw filmowych, to najlepsza chyba polska filmowa komedia wszechczasów, czyli „Ewa chce spać” w reżyserii Tadeusza Chmielewskiego, z dialogami Jeremiego Przybory i z Barbarą Kwiatkowską i Stanisławem Mikulskim w rolach głównych dzieje się w Polsce - w ogromnej swej większości w przedwojennej, sanacyjnej Polsce, a nie w jakimś „niekreślonym państwie w nieokreślonej epoce” (str. 57 „dzieła” Orlińskiego), co widać choćby po organizacji policji pokazanej na tym filmie, wyglądzie miasta, w którym się owa komedia dzieje, postaciach w niej występujących etc. Film ten został zresztą zrealizowany mimo sprzeciwu Ludwika Starskiego (Ludwika Kałuszynera) oraz Aleksandra Forda (Mosze Lifszyca), a zdjęcia do tego filmu były kręcone w Piotrkowie Trybunalskim oraz we Wrocławiu. Także, Orliński, chcąc uchodzić w swej pysze i próżności za eksperta od PRL-u, wykazuje swą już nie tylko ignorancję, jak nie wręcz zwyczajną tępotę, odczytując błędnie na stronie 63 swego „dzieła” skrót (właściwie akronim) MHD jako „Ministerstwo Handlu Detalicznego” zamiast „Miejski Handel Detaliczny”. Nie słyszał biedaczek o PRL-owskim Ministerstwie Handlu Wewnętrznego.
Opinia nie jest potwierdzona zakupem