Opis treści
Miłośnicy thrillerów takich jak „Pacjentka” z pewnością zachwycą się „Psychoterapeutką” Helene Flood. Nowy thriller trzyma czytelnika w napięciu od pierwszej do ostatniej strony.
Sara odbiera zaskakującą wiadomość od męża, że wyjechał na weekend z kolegami. Kilka godzin później dzwonią jednak przyjaciele męża i twierdzą, że do tej pory nie dotarł i nie odbiera telefonu. Na początku kobieta jest po prostu zła, ale szybko gniew przeradza się w strach. W tym momencie książka Helene Flood wciąga nas bez reszty.Główna bohaterka zaczyna czuć się obserwowana. Przedmioty wokół niej znikają i znów się pojawiają. W domu nie czuje się bezpiecznie. Kiedy wychodzi na jaw okropna prawda o zniknięciu męża, Sara zaczyna wątpić w swoje zdrowie psychiczne.
Ebook „Psychoterapeutka” Helene Flood to nie tylko wciągająca i trzymająca w napięciu książka, ale również podróż w ludzką psychikę.
Przeczytaj darmowy fragment książki „Psychoterapeutka”:
Siedzę w metrze w drodze powrotnej do domu, kiedy dzwoni telefon. Wagon metra ze stukotem pnie się w górę od stacji Ullevål, na dworze jest ciemno, wnętrze zalewa żółte światło, w środku siedzi kilka zmęczonych po pracy kobiet oraz mężczyzn z teczkami i telefonami, kilku narciarskich zapaleńców, którzy postanowili wykorzystać zimę, ruszając w teren, a poza tym tylko ja, spocona tak bardzo, że szyba obok mnie pokrywa się parą, jest cicho i spokojnie, nic nie słychać prócz stukotu wagonu, i wtedy ciszę przerywa delikatna wibracja telefonu w mojej torbie, a na wyświetlaczu widzę imię Jana Erika.
– Halo – zgłaszam się z pytaniem w głosie, jakbym nie wiedziała, kto dzwoni.
– Halo, Saro, z tej strony Jan Erik – odpowiada.
Jego głos jest dziwnie niepewny, trochę żartobliwy, falujący jak wagon, w którym siedzę, tłumię westchnienie, a więc już są pijani, czyżby jeszcze bardziej niż zwykle popadli w dziecinadę i robią sobie telefoniczne kawały?
– Tak – odpowiadam dość ostro, jakbym mówiła: dobrze, przejdź do rzeczy.
– Ja, to znaczy my z Thomasem chcielibyśmy wiedzieć, czy miałaś jakieś wieści od Sigurda?
– W jakim sensie – pytam.
Pociąg coraz bardziej wspina się teraz pod górę, wkrótce będziemy w Berg, jeszcze tylko dwie stacje. Domy przypominają elementy makiety, czarne klocki z prostokątami światła, sprawiają wrażenie nieprawdziwych, nie mogę uwierzyć, że mieszkają w nich ludzie.
– Nie, my tylko... Jesteśmy ciekawi, czy...
Odchrząkuje, a ja myślę sobie, że to wyjątkowo pokręcone, nawet jak na niego.
– Co dokładnie chcecie wiedzieć, Janie Eriku?
– No nic. Kiedy przyjedzie.
– Kiedy przyjedzie?
W skroniach mi pulsuje, najpierw Trygve, potem spinning, a teraz Jan Erik. Jedyne, czego pragnę, to prysznic, kieliszek białego wina i moja ulubiona sałatka z kurczakiem.
– Tak. Mam na myśli, że mówił, że będzie tutaj około piątej, a teraz jest już po siódmej, no i my tylko, wiesz, nie możemy go złapać, więc, haha, no cóż, nie wiedzieliśmy, pomyśleliśmy, że może ty z nim gadałaś? Znaczy, coś wiesz? Albo że nie wiem. Może do ciebie dzwonił.
W tle za nim słychać jakieś mamrotanie, to głos Thomasa. Prostuję się na siedzeniu.
– E tam, na pewno nic się nie stało – mówi w końcu Jan Erik nieco piskliwym głosem, takie mam wrażenie. – Chcieliśmy tylko zapytać.
Thomas ma więcej rozsądku niż Jan Erik, nie wiem, czy lubię Thomasa, ale na pewno wolę go od Jana Erika.
– Posłuchaj no – mówię jak najciszej, żeby nie usłyszeli mnie pozostali pasażerowie metra, ale oczywiście dostatecznie głośno, żeby jednak to dotarło do Jana Erika i Thomasa – Sigurd dzwonił do mnie około wpół do dziesiątej rano i powiedział, że jesteście już na miejscu. Od tamtej pory z nim nie rozmawiałam.
Po drugiej stronie zapada zupełna cisza. Potem do moich uszu dobiega mamrotanie, nie rozróżniam słów, ale słyszę ich obu, ich głosy zbliżone do szeptu.
– Co mówicie – pytam, teraz na tyle głośno, że siedzące wokół mnie osoby na pewno to usłyszały – nie słyszę, co mówicie.
Znów zapada cisza, potem Thomas coś szepcze, a wtedy Jan Erik mówi:
– Nie za bardzo rozumiem, Saro, bo Thomas i ja przyjechaliśmy tu około pierwszej. Sigurd miał jechać sam i dołączyć do nas.
W czaszce słyszę trzaski, nadciąga ból głowy, natarczywy, palący.
– Dzwonił około wpół do dziesiątej, może dziesiątej – odpowiadam zmęczona nimi, jazdą metrem i całym tym dniem. – Powiedział wtedy, że jesteście na miejscu, powiedział... – Szybko sobie przypominam, Jan Erik, polana. – Powiedział, że wygłupiasz się z jakimiś polanami.
Zapada całkowita cisza. Metro jedzie teraz po prostym odcinku, nawet ono nie wydaje głośnych dźwięków. Jan Erik mówi:
– Ale o godzinie dziesiątej dopiero wyjechaliśmy z Thomasem z Oslo.
W ludzkich opowieściach są niespójności, drobne nieprawdy, nie tyle kłamstwa, ile raczej skróty myślowe powodujące, że ludzie, albo wielu ludzi jednocześnie, w różnych momentach opowiadają historię, a w ich wersjach nie do końca wszystko się zgadza. Jakiś człowiek pojechał autobusem do miejsca, gdzie łatwiej byłoby dotrzeć metrem. Ktoś był na wakacjach w Danii, ale w aptece musiał porozumiewać się po niemiecku. Jeśli nie bierze się czyichś słów zbyt dosłownie, nie ma się czym przejmować. Być może źle się usłyszało, nie chodziło o tę kafejkę przy metrze, ale o tę drugą o podobnej nazwie, przy przystanku autobusowym. Może nie mieli płynąć statkiem duńskim tylko promem do Kilonii. Zazwyczaj wszystko ma wiarygodne wyjaśnienie. Nie, byliśmy w Danii, ale pojechaliśmy na jeden dzień do Niemiec. Po prostu łatwiej było nie zagłębiać się w szczegóły całej historii.
Jednak tak zasadniczo różne opowieści. Wykluczające się wzajemnie opisy faktów. To nie zdarza się często. Nawet w świecie psychoterapii, no cóż, mama mówi, że byłem pijany, ale wypiłem przecież tylko jedno albo dwa piwa, po prostu byłem zmęczony, mówiłem niewyraźnie, co do tego mogę się zgodzić, ale wcale nie byłem nietrzeźwy. Naciąga się fakty. Dodaje do nich ozdobniki. Niechcący myli tropy. Ale nie można mówić A, kiedy prawdą jest B, a B wyklucza A. Nie można powiedzieć, siedziałem w samochodzie na skrzyżowaniu Sinsenkrysset, jeśli w rzeczywistości szło się przez podwórko domku w Norefjell, niosąc stertę polan do kominka. Nie można powiedzieć, widzę, jak Jan Erik idzie przez podwórko, jeśli tak naprawdę człowiek gapi się na zupełnie puste, opuszczone podwórko, a Jan Erik nawet nie przebywa w tej samej okolicy.
Takie wzajemnie wykluczające się, sprzeczne relacje nie dają się pogodzić, nie są wynikiem nieporozumienia ani niespójności. Tylko jedno z dwojga jest możliwe: albo Jan Erik był w Norefjell chwilę po wpół do dziesiątej, a teraz kłamie, albo Jan Erik był o godzinie dziesiątej w samochodzie opuszczającym Oslo i Sigurd kłamał, gdy dzwonił.
„Psychoterapeutka”, Helene Flood – jak czytać ebook?
Ebooka „Psychoterapeutka”, tak jak pozostałe książki w formacie elektronicznym przeczytacie w aplikacji mobilnej Woblink na Android lub iOS lub na innym urządzeniu obsługującym format epub lub mobi - czytnik ebooków (Pocketbook, Kindle, inkBook itd.), tablet, komputer etc. Czytaj tak, jak lubisz!
Zanim zdecydujesz się na zakup, możesz również przeczytać u nas darmowy fragment ebooka. A jeśli wolisz słuchać, sprawdź, czy książka jest dostępna w Woblink także jako audiobook (mp3).