Opis treści
Głównym celem książki jest rekonstrukcja teorii retorycznej, wyłożonej przez Bartłomieja Keckermanna (1572–1609), profesora filozofii w Gdańskim Gimnazjum Akademickim, w obszernym traktacie pod tytułem System retoryki (Systema rhetoricae, Hanau 1608). Opierając się na przejrzystej metodzie, u której podstaw leżała zasada podziału dychotomicznego, wywiedziona wprost z pism logicznych Arystotelesa (Organonu), Keckermann przeprowadził systematyzację sztuki przemawiania. Dzięki twórczemu wykorzystaniu koncepcji Stagiryty, Cycerona i Kwintyliana, a także współczesnych sobie teoretyków wymowy, głównie Rudolfa Agricoli, Erazma z Rotterdamu, Filipa Melanchtona i Piotra Ramusa, stworzył on summę renesansowej wiedzy o retoryce.
Retoryka ujmowana paradoksalnie (oksymoronicznie) jako antystrofa dialektyki, ukazująca się nam w figuratywnym przebraniu wiernej służebnicy albo nieodłącznej, choć często niepożądanej, towarzyszki logiki (filozofii), została skrojona na miarę ludzkich zdolności i słabości. Jako względnie autonomiczna forma racjonalności (a więc zgodnie z intencją Arystotelesa) i model dyskursywności zbudowany wokół amplifikacji i figuratywności (czyli zgodnie z koncepcją Keckermanna) stanowi apologię niemal powszechnej niekonkluzywności dyskursu, sprzeciwu wobec supremacji intelektu w dziedzinie praktyk sensotwórczych i zgody na brak ostatecznego wyjaśnienia. Mimo tego ma być ona lekarstwem uśmierzającym chroniczną niepewność poznania i środkiem przynoszącym wytchnienie podczas gorączkowego poszukiwania sensu. Dlatego w zależności od potrzeb chwili i celu perswazji retoryka staje się lekarką serc i dusz ludzkich, twórczynią zmysłowych i wielobarwnych obrazów rzeczywistości, a także rewelatorką prawd doskonale już znanych. Za każdym razem zjawia się przed nami pod postacią figury przekształcającej prostą mowę litery w wieloznaczną sekwencję znaków, symboli i obrazów. Przemawiając we własnym imieniu na gruncie teorii wymowy (nawet tej najbardziej metodycznej i usystematyzowanej), retoryka nie może mówić inaczej, jak tylko retorycznie, ożywiając zastygłe w dyskursie toposy i budząc uśpione w języku figury.