Rzecz wydaje się wysoce nieprawdopodobna, ale Makłowicz i Bikont, tak zapracowani w gastronomicznych przybytkach nie tylko naszego kraju, znajdują czas, by słać do siebie namiętne listy. A to, że kefir u nas traktowany po macoszemu, a to, że nie odróżnia się gatunków ziemniaków. Czasem i w czytelnikach rozpalą żądzę, np. skosztowania badeńskiej zupy szparagowej. Na szczęście prawie natychmiast możemy ją zaspokoić.
Zrządzeniem losu listy te trafiają do rąk czytelników. Uszły zagładzie chyba dlatego, że sukcesywnie publikował je tygodnik „Wprost”. Uniknęły szatkowania, a nawet duszenia i zalania. My pozwoliliśmy sobie jedynie posegregować je i opatrzyć stosownymi przepisami.
Tych potraw zebrało się ponad 100! I to nie wszystko. Mocnych wrażeń dostarczają zdjęcia Bogdana Krężela: widzimy Makłowicza raz jako watażkę, innym razem jako blokersa, a Bikonta to w owczej skórze, to w czapce pilotce. A jak oni wyglądali w młodości! Trudno o tym zapomnieć.
O listach tych prologi piszą już poeci:
”W epopei Homera Odyseusz tacza się od wyspy do wyspy, od biesiady do uczty, od uczty do biesiady; naśladujący go bohaterowie Joyce'a, Bloom i Dedalus, taczają się od knajpy do knajpy, od pubu do pubu. W Dialogach języka z podniebieniem, które są brawurową syntezą wielkich poprzedników - Bikont i Makłowicz robią to wszystko naraz: taczają się, oddają i obżarstwu, i opilstwu. A czyż trzeba dodawać, że taka wędrówka - jest wielką podstawową metaforą ludzkiego losu; i że Odys, Bloom i Bikont to symboliczny wizerunek każdego z nas, to - Człowiek, po prostu...”
Ze Wstępu Bronisława Maja