Opis treści
Niechaj Zbyszek pamięta i wybaczy mi to, co piszę: że nic nie jest już w Polsce na tym samym miejscu, gdzie było. Przeciąg poprzemieszczał ludzi, często wbrew ich woli, czasem przy ich pomocy — na miejsca „znaczące”. Każdy więc wasz gest towarzyski i oficjalny będzie coś znaczył. Piszę to, bo za granicą człowiek się przyzwyczaja, że część jego posunięć jest konwencjonalna, bez wagi i następstw.
Julia Hartwig
Wskazówki Julii przyjmuję jako przyjazne instrukcje — ale ja naprawdę nie jestem ani łobuzem, ani pijanym dzieckiem we mgle. [...] W ostatnim okresie dostałem całą kopę listów [...], żebym nie jechał do Gierka, bo mnie zdeprawuje. Nie zdeprawuje i tyle.
Zbigniew Herbert
Wieczorem zastanawiamy się, z kim to podróżowalibyśmy najchętniej — i wtedy nieodmiennie nieubłagany wyrok spada na was. Tak, z Wami i tylko z Wami!
Katarzyna i Zbigniew Herbertowie
Nasza przyjaźń, trwała niemal od półwiecza. Nigdy nie był dla nas Zbigniewem, od razu Zbyszkiem. Jego imię wielokrotnie wypisywaliśmy z Arturem na kartkach i kopertach listów. Miasta, do których one szybowały, co rusz były inne. Ten, kto zechce przeczytać tę korespondencję, najlepiej pozna ton i temperaturę tej przyjaźni.
Julia Hartwig