Opis treści
...Była głęboka noc, świecił księżyc. Nagle spod jakiegoś trupa wyskoczył pies, rzucił się na nas, po czym natychmiast powrócił do swego pana, skowycząc żałośnie. Na przemian lizał twarz poległego i rzucał się w naszym kierunku, jak gdyby prosił nas o pomoc i szukał zemsty zarazem. Nigdy na żadnym polu bitwy nic nie wywarło na mnie tak wielkiego wrażenia. Bez najmniejszej emocji dowodziłem bitwami, które decydowały o losie armii. Bez mrugnięcia okiem posyłałem na śmierć wielu naszych żołnierzy. A tu czułem wzruszenie, przejęty skowytem jakiegoś psa!...
Napoleon