Opis treści
Nadchodzi długi dzień odjazdu. Spokój popołudnia, żar, niezmordowane cykady. Myślę o tym, co nas tu spotkało, ale nasze minuty, spojrzenia, namysł, obcowanie z bogami przemieniają się coraz szybciej w przeszłość. Powoli nikną. Znów nic nie jest naszą własnością, choć tyle razy zauważaliśmy, że istnieją tu miejsca, w których stajemy się bardziej podatni na magię i bezwarunkową przychylność dla świata.
Zapisuję tych parę słów w poczekalni lotniska, kiedy księżyc stoi wysoko i kołyszą się pióropusze palm w potężnym powiewie:
krótka wieczność
wakacji
jutrznia i kompleta
Dobranoc, Kefalonio, kalinichta, Itako. I zaczynam czuć to samo, co ktoś zapisał w wierszu: „wędrowanie jest początkiem jeszcze większej tęsknoty”.
Krzysztof Lisowski