Opis treści
W literaturze historycznej dotyczącej U-bootwaffe wspomnienia Hirschfelda sa wyjątkowe. Otóż mamy do czynienia z książką, opartą na zapiskach podoficera-radiotelegrafisty. Po wojnie swoje wspomnienia publikowali w zasadzie wyłącznie dowódcy U-bootów. Relacje szarego członka załogi są czymś niezwykłym przede wszystkim dlatego, że spisywanie przez nich notatek z patrolu groziło sądem wojennym. A mimo to Hirschfeld je robił, i to skrupulatnie. Dlatego jego książka stanowi niezwykle cenne ź?ródło historyczne, przede wszystkim dotyczące dziejów U-109 i jego dowódcy "Ajaksa" Bleichrodta, jednego z asów U-bootwaffe, a także owianego legendą ostatniego rejsu U-234, który płynął do Japonii z materiałami radioaktywnymi, które mogły być wykorzystane do produkcji bomby atomowej. Hirschfeld miał niezwykłe szczęście, że przeżył wojnę,
służąc przez tyle lat (od 1940 do 1945 r.) na U-bootach. Tak długą służbę udało się przeżyć tylko nielicznym.
Jego wspomnienia stały się obok "Żelaznych trumien" Herberta Wernera klasyką gatunku wspomnieniowego Bitwy o Atlantyk. Do tego stopnia, że wydawca niemiecki opublikował ostatnio obie książki w jednym tomie. Obie książki zostały napisane z niezwykłą pasją, a ich ładunek emocjonalny jest podobny. Hirschfeld w przeciwieństwie do Ericha Toppa nie próbuje oskarżać Donitza czy innych swoich dowódców o to, że wiedzieli o zbrodniach hitleryzmu i skrzętnie ukrywali swoją wiedzę wobec podwładnych. Nie był ochotnikiem w U-bootwaffe, co też podnosi wartość tych wspomnień. Nie musi on bowiem bronić swoich wyborów życiowych. To po prostu machina wojny rzuciła go na U-booty. Tym bardziej więc jego wspomnienia są cenne, tym bardziej obiektywne.