Opis treści
"Wszystkie niuanse osobowości Gustave’a Courbeta, tego korpulentnego brodacza, który uwielbiał śmiać się i rozśmieszać innych, ożywają pod precyzyjnym i pełnym elegancji piórem Davida Bosca".— „Lire”
Szwajcaria od dawna stanowiła azyl dla artystów. Tak też było ze sławnym francuskim malarzem Gustave’em Courbetem, który ostatnie lata życia spędził właśnie tam.
Musiał uciekać z kraju po klęsce Komuny Paryskiej. Powodem była petycja, którą skierował do Rządu Obrony Narodowej, domagając się demontażu kolumny z placu Vendome. Po rozgromieniu Komuny Courbet został uznany za winnego zburzenia kolumny i skazany na jej odbudowę na koszt własny.
Jak ostatnie lata życia spędził Gustave Courbet, autor głośnego obrazu "Pochodzenie świata", jowialny olbrzym sportretowany przez Moneta na "Śniadaniu na trawie"? Na wygnaniu w Szwajcarii artysta oddawał się największym przyjemnościom swojego życia: malował, hulał, kąpał się w rzekach i jeziorach, do kąpieli miał bowiem szczególne upodobanie, niezależnie zresztą od pory roku.
Zaś gdy malował, zanurzał w naturze swoją twarz, oczy, usta, nos, ręce, ryzykując, że zostanie zwiedziony, olśniony, wyzwolony przez samego siebie.
"Przejrzyste źródło" nie jest biografią. To swego rodzaju impresja, której autor próbuje patrzeć na rzeczywistość oczami swojego bohatera, ukazując artyzm Courbeta poprzez jego człowieczeństwo. Bosc stara się dociec, jaki sekret kryją te cztery lata spędzone w La Tour-de-Peilz, nad brzegiem Jeziora Lemańskiego, lata, które specjaliści zamykają w jednym suchym zdaniu: Courbet nie namalował w tym czasie nic wartościowego i zmarł z przepicia.
Tym sekretem jest zaraźliwa radość życia człowieka, który decyduje sam o sobie.
"Malarstwo i literatura wymagają wysiłku uważnej obserwacji. Courbet miał tę umiejętność, ma ją niewątpliwie i Bosc. Przede wszystkim dlatego będę czekać niecierpliwie na jego kolejną książkę".
Laurent Perez, „ArtPress”
"Kładąc drobne akcenty, zaglądając w mrok i opisując ulotne chwile ż życia poświęconego sztuce, David Bosc kreśli portret banity, który odmawia zrezygnowania zarówno ze swej profesji, jak i własnego życia".
„Le Nouvel Observateur”