Opis treści
Czy człowiek współczesny ma jeszcze szansę doświadczyć prawdziwej nudy? Nudy romantycznej, wymagającej wyrwania się z zaklętego kręgu codzienności i stanięcia w ostrym świetle prawdy o nas samych. Nudy koniecznej dla kształtowania się naszej tożsamości, nudy, bez której bylibyśmy tylko kukiełkami w toczącej się od początków ludzkości grze pozorów. Nakręconymi zegarkami, które chodzą, nie wiedząc po co. Manekinami, „pałubami woskowymi, zamkniętymi w budach jarmarcznych”, zmawiającymi sobie, że żyją naprawdę, bojącymi się przerwać kołowrót codziennych zajęć, przerażonymi możliwością usłyszenia ciszy. Nudzący się romantycy żyli autentycznie, nie zgadzali się na czczy spektakl życia, odrzucali miałką, powierzchowną rzeczywistość, nie wyrażali zgody na bycie połowiczne, nie interesowały ich kompromisy. Nuda była ich oknem na świat, dzięki któremu mogli ogarnąć spojrzeniem cały byt. Wsłuchani w ciszę, często byli o krok od nieskończoności. I o krok od nicości.