Opis treści
Słowa „śturc” jeszcze używają najstarsze pokolenia górali babiogórskich. Oznacza pośpiech, niepokój, szarpaninę, nawet bójkę; zapewne związane z osadzaniem kos na sztorc.
Jasiek Krajc, urodzony tam tuż przed wojną, usiłuje wyrwać się do świata lepszego wedle swoich wyobrażeń. Chce wstąpić do bandy zbójników; ta złuda pcha go między te same tryby historii, które zmiażdżyły „żołnierzy wyklętych”. Cudem uratowany z zagłady oddziału, ucieka aż do Gdańska, najmuje się do prostej roboty i wrasta w graniczące z poniemieckim cmentarzem podwórko zaludnione przez uchodźców z Wileńszczyzny, nabrzmiałe ich nieszczęściami.
Tu dostrzegamy zbiorowego bohatera: miasto Gdańsk, słowiańskie ale zniemczone, miasto magiczne, prototyp wielonarodowej i wieloreligijnej Unii Europejskiej. Na tym tle splatają się losy wielu postaci: trochę zniemczony Kaszuba Horst Lubiański, który jeszcze przed wojną był majstrem w „Schichau Werft”. Jónk – nieco młodszy od Jaśka, syn kaszubskiego gospodarza, potem jego najbliższy przyjaciel. Ciężko pracujący, ale dumni stoczniowcy. Szemrany światek pokątnych handlarzy dolarami, gdzie Jasiek daje się wciągnąć w nadziei zarobku. Poznaje ówczesne postaci historyczne jak Anna Walentynowicz i Lech Wałęsa.
Wkrótce jednak zdradzony i wydany bezpiece, staje wobec alternatywy: więzienie albo rola kapusia. Po „zasługach” w pamiętnym roku 1968 zostaje etatowym funkcjonariuszem, coraz bardziej podoba mu się ustrój, który zapewnia panowanie takim jak on. Jednak w decydującej chwili idzie za głosem serca i podczas historycznego strajku udaremnia prowokację przełożonych. Wydalony z SB i PZPR zostaje bezdomnym i ledwie radzi sobie w latach stanu wojennego.
Kto ma rację, czy Jasiek sponiewierany przez burzliwe życie? Jónk zamykający się przed światem w swojej nieakceptowanej przez otoczenie miłości? Kabalista Zev Masur szukając sensu istnienia w zmurszałych księgach? Niewierzący ksiądz, który zapewne jest bliżej Absolutu niż ktokolwiek z ludzi?