Opis treści
Onichimowska umie pisać o życiu zagadkowo, metaforycznie i zaskakująco. Gdy w nijakie, przewidywalne życie małżeństwa Hugona i Lucii wkracza kobieta pachnąca siarką, która namiętnie opowiada o jednorożcach, z niedowierzaniem przyglądamy się, jak to, co nierzeczywiste, odsłania rzeczywistość. Ale jednocześnie rzeczywistość zostaje zabarwiona taką dawką baśniowości, że nie wiemy, ku czemu to zmierza. Puenta nas zaskoczy – jestem tego pewna.
Małgorzata Strękowska-Zaremba
Przypadkowe spotkanie w samolocie z Tuulą zmienia uporządkowane życie Hugo. Już nic nie będzie takie jak przedtem. A tytułowe jednorożce? Istnieją czy też nie? By się przekonać, trzeba przeczytać do samego końca. To książka o nas, o naszych skrywanych lękach, ukrytych marzeniach i zapomnianych sprawach, napisana przez wrażliwą autorkę, która pokazuje, że wszystko w życiu jest po coś.
Małgorzata Karolina Piekarska
O autorce:
Anna Onichimowska, autorka ponad pięćdziesięciu książek dla dzieci, młodzieży i dorosłych, wielu sztuk teatralnych, słuchowisk radiowych i scenariuszy filmowych.
Skończyła filologię polską na Uniwersytecie Warszawskim i pracowała przez szereg lat jako wydawca. Zadebiutowała w 1980 roku zbiorem wierszy Gdybym miał konia.
Otrzymała wiele prestiżowych nagród w kraju i za granicą. Jej utwory wydawane są również po słoweńsku, francusku, niemiecku, szwedzku, węgiersku, rosyjsku, litewsku, włosku i koreańsku.
W latach 1995-2003 pełniła funkcję prezeski Polskiej Sekcji IBBY.
Od 2014 roku mieszka w Lund (Szwecja).
FRAGMENT
Latał zwykle służbowo, a instytut, w którym pracował, z trudem pokrywał koszty trzy- gwiazdkowych hoteli i miejsca w klasie ekonomicznej. Nie musiał się jednak z tego wszystkiego zwierzać. Zdecydowanie. Pokręcił głową, upijając łyk ciemnego płynu określonego tutaj jako kawa.
– No właśnie. – Ucieszyła się. – Gdyby udało nam się z jednorożcem, byłoby inaczej.
– Nam?! – Mimowolnie podniósł głos. Napięcie opadło, koszula jednak wciąż była nieprzyjemnie wilgotna. – Już mówiłem, że to mnie nie interesuje. – Nie wierzę panu. – Schowała ostatnią z kanapek, wyciągając z torby wizytówkę. – Proszę ją dobrze schować.
Wcisnął karteczkę do kieszeni.
– Nie odwzajemni mi się pan?
– Nie.
– Ma pan zazdrosną żonę?
Cóż za babsko, jęknął w duchu, zakładając ostentacyjnie maskę na oczy. Zanim zapewnił sobie izolację dźwiękową, usłyszał jeszcze:
– Rozumiem ją lepiej, niż pan sądzi.