Opis treści
To jest proza o kimś, który sam o sobie powie, że nie ma wielkich pieniędzy, ani luksusowego auta, ale ,że nie chciałby żyć inaczej. Dlatego, że będąc blisko ludzi czuje się wolny i potrzebny. Niezależnie od przypadłości losu, trudnych osobistych wyborów, dramatycznych wydarzeń, które nie omijały jego pozornie szare życie. To jest książka o współczesnym Syzyfie , który jest wychowawcą w ośrodku, który ma pomóc w rehabilitacji młodzieży uzależnionej od alkoholu czy narkotyków. Autorka pokazuje nie tylko zmagania samego bohatera z tymi uzależnieniami, ale ze społeczną znieczulicą, brakiem pomocy, z pozorowanymi działaniami różnych instytucji czy urzędów. To, że każdy przypadek, każdy kontakt z potencjalnym pacjentem jest inny wydaje się oczywiste. Ale tak naprawdę, w praktyce, okazuje się, że takie stwierdzenie nie oddaje niczego. Nie przespanych nocy, codziennych zmagań, trudnych dialogów, działań, które tylko z pozoru są zastępcze. Zaprzecza temu różnorodność stosowanych terapii. Ich skala jest imponująca , zawsze w pełnej symbiozie z grupą, choć indywidualne rozmowy są równie ważne, jak organizowane przez wychowanków imprezy artystyczne czy sportowe. Najważniejsza jest aktywność i komunikacja, w grupie i poza nią. Dotarcie do samego siebie. Próżno by szukać w tej prozie nadętego i szkodliwego dydaktyzmu, to jest nieustający dialog serca, wiedzy, intuicji i rozumu. Dlatego, tak naprawdę, bohaterem tej książki jest , wciąż zmieniająca się , ta mała , borykająca się ze swoim losem społeczność. Ta proza to kilkanaście obrazów- rozdziałów, które wiąże narracja bohatera. Jego opowieści , zwierzenia, dialogi z samym sobą, przywoływane intrygi, zaskakujące retrospekcje czyta się jak znakomity kryminał. Ta proza wciąga, poprzez swój dramatyzm, humanitarne przesłanie, sugestywne ujęcie tematu. Styl bowiem oszczędny i funkcjonalny może zaimponować . W swej kreacyjności i ekspresji nawiązuje do prozy znanych przed laty prozaików Józefa Łoźińskiego czy Jana Rybowicza. Gorąco polecam.