Opis treści
Małe miasto o złej porze roku. Rdza. Zawiść. Chciwość. Wietrznie. Biało-czarno. Zero szacunku. Miasteczko zdziczałe, odcięte od świata. Rządzące się brakiem praw. Złowieszcze. Rozpolitykowane. Korodujące. Jak wór pełen rupieci z różnych epok. Jak stara i złośliwa maszyna zabawka dysząca tuż przed upadkiem. Podtrzymywana tylko naiwną ludzką nadzieją. Pewnej samotnej jesiennej nocy do miasteczka przyjeżdża człowiek, który ucieka przed samym sobą. Ma poważną misję, ale wolałby o niej zapomnieć. Jednak tego, co zobaczy w miasteczku, zapomnieć się nie da. Pierwszy w Polsce złowieszczy sriler psychologiczno-polityczny dziejący się w kieszonkowym środowisku. Nie mów, że ta książka nie jest dla ciebie, skoro jest o nas wszystkich. Przetrwać to jedno, ale co dalej? Wartało by przeczytać. Najnowsza powieść finalisty Nagrody Literackiej Nike za epopeję narodową Prymityw.
czytanie.na.platanie 18-05-2020
czytanie.na.platanie 18-05-2020
To książka, która zaskakuje od pierwszych zdań. Swoją oryginalnością, świeżością i specyficznym stylem, zwartym, ale szalenie ekspresyjnym. Można odczuć, że operowanie językiem ojczystym sprawia autorowi niewysłowioną frajdę, bawi się nim, wręcz delektuje. Czy jednak efekt tych zabaw odbiorcy jego prozy nie stanie ością w gardle? Czy nazbyt nie trzeba skupiać się na formie, by zrozumieć treści? I przede wszystkim, czy warto? Czytałam z przerwami. Nie byłam w stanie skupić się przez dłuższy czas na tyle, by moje myśli nie odpływały, a nie chciałam uronić ani słowa. To ambitna literacko lektura i z pewnością nie czyta się jej lekko i przyjemnie. Warto jednak poświęcić jej uwagę, bo porusza tematy, które każdy zna z własnego podwórka, z własnej okolicy. Autor w sposób przejaskrawiony i prześmiewczy punktuje ludzkie przywary. Naigrawa się z najniższych instynktów człowieka i jego egzystencji. To nie tylko opowieść o tych, którzy „trzymali w ręku duszę, pieniądz i prawo”, ale o całym przekroju społeczeństwa w podupadającym miasteczku, z jego postępującym zepsuciem i degrengoladą. Czasem uśmiech wypływał na moją twarz, czasem ogarniało mnie przerażenie, tak trafnie autor odwzorowuje naszą kulawą polską rzeczywistość. Warto zagłębić się w tej lekturze, śledząc każde słowo, nie pomijając żadnego zdania, by wyciągnąć z niej najlepsze smaczki. Zostawię Was z kilkoma cytatami, małą próbką tego co możecie znaleźć w książce, choć można powiedzieć, że cała książka, to jeden wielki cytat: „Miasteczkowi cenią tradycję, czyli potrzebują pana, który za nich myśli, przy okazji ich łupiąc.” „Tak, zmowa milczenia. Owszem, kolesiostwo. Tak, rączka myła rączkę.” „Masy zawsze były nawozem historii.” „W newralgicznych czasach należy motywować ludzi do zaniechania działania. Żeby jak bydło nie wleźli historii w paradę.” „Miały paść dalsze kluczowe deklaracje. Obiecywano też jeszcze więcej obietnic.” A na koniec zapytam autora, tak z przymrużeniem oka. Czy jak kto pomidory hoduje, to już niechybnie na tamten świat czas mu się wybierać? To moje hobby od lat. I wybierać się nigdzie nie zamierzam ;).
Opinia nie jest potwierdzona zakupem